Wywiad z prof. Lewicką
Pomnik niewinnych ofiar czy raczej symbol nienawiści?
- Start
- Aktualności
- Wywiad z prof. Lewicką
Pomnik niewinnych ofiar czy raczej symbol nienawiści?
Przedstawiamy zapis wywiadu z prof Marią Lewicką jaki ukazał się 5 stycznia 2018 roku w magazyn.7dni.pl
Co Pani sądzi o pomniku rzezi wołyńskiej?
W 2011 r. byłam we Lwowie na odsłonięciu pomnika, upamiętniającego kaźń polskich profesorów na Wzgórzach Wuleckich. Powstał on w wyniku polsko-ukraińskiego konkursu. Jest piękny i symboliczny - tworzą go kamienie z dziesięcioma przykazaniami, z których ten piąty jest lekko wysunięty. Z tyłu wypisano nazwiska ofiar. Są pomniki symboliczne, metaforyczne, odwołujące się do pewnych realiów, które jednocześnie nie epatują krwią. A tu mamy głowy nabite na sztachety czy dziecko nadziane na widły, przypominające Tryzub. Pomnik rzezi wołyńskiej, jaki miałby stanąć w Toruniu, jest obrzydliwy. Nie ma w nim żadnej symboliki, tylko realistyczne obrazy włożone do pomnika. Nie dziwię się, że mądra społeczność Jeleniej Góry powiedziała temu - nie.
Zwolennicy tego dzieła uważają jego drastyczną formę za usprawiedliwioną, na Wołyniu działy się przecież potworne rzeczy.
Ale to akurat takiej formy nie usprawiedliwia, ponieważ będzie ona prowadziła do jeszcze bardziej drastycznych reakcji.
Po obu stronach granicy kilka pomników zostało już zniszczonych...
Właśnie! I tak może być w nieskończoność. „Toruński” pomnik rzezi wołyńskiej nie będzie pierwszym, jaki w Polsce stanie, żaden z jego poprzedników nie budził jednak tylu kontrowersji. Jest artystycznie brzydki. Jego konsekwencje dla relacji polsko-ukraińskich będą druzgocące. Prawdopodobnie ma on u oprawców wywołać poczucie winy, wszystkie badania psychologiczne pokazują jednak, że to tak nie działa. Potomkowie narodu, który wydał jakąś grupę oprawców, nie czują się winni. U obecnego pokolenia bardzo trudno jest wywołać zbiorowe poczucie winy. To dotyczy m.in. Polaków i ich stosunku wobec Żydów w czasie wojny. Dzisiejsze dzieci czy wnuki nie wiedzą, czy ich dziadek wydał jakiegoś Żyda, czy ich majątek jest zagrabionym mieniem żydowskim. O takie rzeczy się nie pyta i takich informacji nie ma. Z Ukraińcami jest podobnie. Wnukowie nie wiedzą, co ich dziadkowie robili w czasie wojny, więc wzbudzenie w nich poczucia winy jest nierealistyczne. Poza tym, jeżeli nawet takie poczucie winy uda się wzbudzić, to wyniki badań psychologicznych pokazują, że wcale nie prowadzi to do polepszenia relacji między dwoma grupami. Jeżeli człowiek czuje się winny, stara się nieprzyjemnego uczucia jak najszybciej pozbyć, np. poprzez jakieś materialne zadośćuczynienie potomkom ofiar, ale będzie też unikał kontaktów z nimi w przyszłości. Zupełnie inną emocją, która działa pozytywnie, jest żal z powodu tego, że jakieś wydarzenie miało kiedyś miejsce. To sprzyja nawiązywaniu kontaktów, a nam powinno na nich zależeć. Moim zdaniem, bez niepodległej Ukrainy nie będzie wolnej Polski.
W przypadku pomnika, kontrowersyjna jest nietylko forma, ale też daty. Do rzezi na Wołyniu doszło w latach 1943 - 1944, tymczasem Andrzej Pityński umieścił lata 1942 - 1947.
Obejmuje więc również czasy powojenne, prawdopodobnie próbując zasłonić bardzo wstydliwą kartę historii Polski, mianowicie Akcję Wisła, która dla Ukraińców jest nadal źródłem ogromnej traumy. O czym zresztą w Polsce bardzo rzadko się mówi.
Proszę powiedzieć coś więcej o prowadzonych przez Panią badaniach.
Było ich dużo.Moja rodzina pochodzi ze Lwowa, gdy tam pojechałam, zaczęłam sobie zadawać pytania, ile ci ludzie, którzy dziś chodzą po ulicach miasta, wiedzą o jego przeszłości. W 2003 r. zaczęłam więc badać pamięć społeczną miasta i jej związek z lokalną tożsamością. W Polsce mamy analogiczne miejsca, które zmieniły swoją przynależność państwową po wojnie, więc przenieśliśmy się do Wrocławia i tak rozwinął się program badań nad społeczną pamięcią miast Polski i kilku innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wracając do sprawy pomnika, musimy pamiętać, że dziś w Polsce mamy ponad milion Ukraińców, którzy - wbrew temu, co mówią władze - nie są uchodźcami; przyjeżdżają tu uczyć się i pracować. Są pomostem między Polską i Ukrainą. Zobaczą ten pomnik i jakie wrażenia zawiozą do domów?
Znam kilka osób, które uważają, że nie powinno nas to obchodzić.
Niech to powiedzą polskim przedsiębiorcom, którzy poszukują rąk do pracy.
Wie Pani, kto pierwszy przyszedł na świat w Toruniu w 2018 r?
Nie.
Anna, córka Switłany i Dmytra.
Niech pan koniecznie o tym napisze!
Prof. Maria Lewicka,
kierownik Katedry Psychologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od kilkunastu lat prowadzi w Polsce i na Ukrainie badania nad społeczną pamięcią miast oraz jej wpływem na poczucie tożsamości ich obecnych mieszkańców. Bierze także udział w badaniach, poświęconych tożsamości mieszkańców Ukrainy.
za magazyn.7dni.pl z dnia 5 stycznia 2018 roku